Opublikowany przez: LwiaMatka 2019-07-31 22:53:55
Autor zdjęcia/źródło: Dave Clubb / Unsplash
O pozostaniu z dzieckiem w domu, zazwyczaj decyduje wiele czynników. Nie o wszystkich mamy "siedzące z dzieckiem w domu" mają ochotę rozmawiać na forum. Niektóre powody są oczywiste, inne trudne wewnętrznie a jeszcze inne intuicyjne, zgodne z przekonaniami. Jakiekolwiek by one nie były, pozostanie z małym dzieckiem w domu naraża "mamę siedzącą w domu" na szereg niesprawiedliwych ocen.
Mit o "całym dniu dla siebie", a więc również zrzucanie na "mamę siedzącą w domu z dzieckiem" dodatkowych obowiązków, wciąż ma się całkiem nieźle. Mimo internetu, dostępu do wiedzy, kampanii społecznych i ogólnie - świadomego społeczeństwa - przekonanie, że pozostanie w domu z dzieckiem (bez żłobków, niań i pomocy osób trzecich) to także dużo czasu dla siebie, pokutuje w wielu światłych głowach. Jak wiele czasu i sił na realizację własnych ambicji, aspiracji, talentów i pragnień zostaje po jednym tylko dniu z niemowlakiem, można się przekonać w jeden tylko sposób - zostając mamą niemowlaka. I choć wówczas objawienie spływa na każdą niemal mamę, to wytłumaczenie fenomenu braku czasu mimo "całego dnia w domu z dzieckiem" osobom postronnym, często spala na panewce. Ot, tyle w nas altruizmu i empatii, ile nas sprawdzono.
Z takim podejściem, wśród rodziny i znajomych, mamy "siedzące z dzieckiem w domu" muszą mierzyć się bardzo często. Sugestie, że są leniwe, wygodne, nie mają ambicji czy pomysłu na siebie, uszczypliwie wplatają się w wiele z pozoru niegroźnych konwersacji. A tymczasem decyzja o pozostaniu z rocznym dzieckiem na (bezpłatnym!) urlopie wychowawczym czy też zupełna rezygnacja z etatowej pracy w celu opieki nad dzieckiem, nie jest tak jednowymiarowa jakby się mogło postronnym wydawać.
Po pierwsze - każde dziecko jest inne. Dzieci są różne i to właśnie rolą rodzica jest odgadnięcie indywidualnych potrzeb dziecka - tego co lubi ale i tego czego się boi, oraz podążanie za nimi. Wysoko wrażliwe dzieci (tzw. hajnidki) to dodatkowe wyzwanie dla rodziców. Nie każdy roczny maluch odnajdzie się w żłobku czy z opiekunką. Często próby separacji bobasa od mamy kończą się trudnymi do opanowania traumami i nieutulonym płaczem (u około rocznych dzieci bardzo często występuje tzw. lęk separacyjny). Są to sytuacje niezwykle ciężkie dla dziecka ale i dla mamy. Poza tym oddanie dziecka pod opiekę placówki czy opiekunki wiąże się z wieloma innymi konsekwencjami - zmianą sposobu karmienia (zamiast piersi - butelka i żmudny proceder odciągania pokarmu), czasem rezygnacja z karmienia piersią (dla niektórych mam bardzo trudna decyzja), brak indywidualnego podejścia do dziecka (drzemki o konkretnej, żłobkowej godzinie, brak wystarczającej uwagi podczas zabawy) i zwyczajnie, narażenie na choroby dziecięce i po prostu - brak tak bliskiej jak dotąd relacji mama-dziecko. Przyziemnie zaś patrząc na kwestie oddania dziecka pod opiekę żłobka czy opiekunki, są to całkiem realne i obciążające domowy budżet koszty. W dobie braku równości płac kobiet i mężczyzn i postępującej inflacji, czasami zwyczajnie nie opłaca się kobiecie wracać do pracy, by prawie całą wypłatę oddać obcej osobie w zamian za opiekę nad jej dzieckiem.
Po drugie - każda mama jest inna. Nie każda mama marzy o powrocie do pracy przy pierwszej nadarzającej się okazji. Nie z lenistwa czy braku ambicji a zwyczajnie - z chęci przebywania ze swoim dzieckiem, poznawania go i czerpania garściami z pierwszych miesięcy razem. Nie każdej mamie brakuje korporacyjnych "fidbaków" i "dedlajnów". Dla dużej części współczesnych mam świadome macierzyństwo staje się nie tylko etatem i codziennością ale wspaniałą przygodą i niezwykłym czasem razem z dzieckiem. Świadomość wyjątkowości i ulotności tych pierwszych miesięcy czy lat z dzieckiem sprawia, że nie chcą by ominęły je ważne momenty z życia dziecka. Współczesne mamy często chcą celebrować swoje macierzyństwo i mimo trudów i dość monotonnego grafiku dnia z dzieckiem, chcą skupić się na budowie relacji z potomkiem, być świadkiem jego kroków milowych w rozwoju i zwyczajnie cieszyć się macierzyństwem. Nie każda mama zniesie rozłąkę z dzieckiem na 8-10 godzin (do pracy i z pracy trzeba jeszcze dojechać) i to także trzeba zrozumieć. Mamy są różne i takie ich prawo.
Zresztą, bez względu na powody rezygnacji z etatowej pracy by zajmować się dzieckiem, wiele mam mimo wielu obowiązków przy dziecku, stara się wesprzeć domowy budżet podejmując się różnych zajęć zdalnie - czasem jest to pilnowanie jeszcze jednego bobasa, czasem praca zdalna przy komputerze (podczas każdej drzemki i nocami), czasem tzw. "chałupnictwo" czy rękodzieło. Wiele osób nie zdaje sobie sprawy jak doskonałej logistyki i planowania wymaga dodatkowe zajęcie zarobkowe przy dziecku, a także jak wielką empatią i zrozumieniem dziecięcych potrzeb wykazać musi się mama, by szczęśliwy i zaopiekowany bobas pozwolił mamie popracować (podczas spokojnego snu na przykład).
Umiejętność "siedzenia w domu z dzieckiem" zdaje się być przyrodzoną wszystkim, ot naturalnie. Po prostu - przewijasz, kąpiesz, dajesz jeść, bawisz się. I tak w kółko. Taką wiedzą dysponują szczególnie Ci, którzy w domu z dzieckiem spędzili może godzinę - kiedyś, z synkiem kuzynki, jak spał, i to właściwie pilnowanym przez babcię. Jak wygląda przykładowy dzień mamy siedzącej z dzieckiem w domu? Uśredniając i nie biorąc pod uwagę tych na prawdę wymagających przypadków, może to być mniej więcej taki właśnie scenariusz.
05:00 - Mama wstaje. Chce czy nie, jej dziecko jest gotowe do eksploracji świata i daje wszystkim domownikom o tym znać - dźwiękowo i ruchowo. Mama stara się niwelować skutki hałasu, uchronić przed upadkiem z łóżka, zabezpieczyć "niebezpieczne przejścia" i zająć czymś bobasa aby reszta domowników jeszcze chwilę mogła pospać. Czasem uda się malucha utulić jeszcze kilkuminutowym karmieniem piersią - uff, chwila ciszy. Nikt nie pyta, czy się wyspała po 15 pobudkach w nocy na karmienie/przewijanie/tulenie/kojenie płaczu/zabawę piłką. Dzień dla mamy właśnie się zaczął. Bierze malucha ze sobą do łazienki i bawiąco-logistycznie ogarnia poranną toaletę.
05:20 - Mama próbuje zmienić pieluszkę uciekającemu bobasowi i ubrać go w dostosowany do aury i planu dnia zestaw (plan dnia to równolegle "otwarte okno Windowsa" w głowie mamy, razem z oknem "co zrobić na śniadanie", "czy w lodówce jest mleko", "pojechać czy pójśc na zakupy" oraz "gdzie jest sukienka starszej córki na dzisiejsze przedstawienie", "czy muszę dziś umyć głowę", "czy mam gotówkę na kuriera" oraz "czy zdążę wstawić kaszę czy lepiej jajecznicę"). Myje bobasowi buzię, ząbki, czesze, zmienia ciuchy (zalało się, zasikało, lub ubranko z szafy jest brudne bo trafiło tam "jakimś sposobem" z kosza na pranie itp).
6:30 - Mama robi śniadanie, z bobasem na ręku, bo dziś jest akurat dzień kiedy bez mamy ani rusz. Mama rozkłada ciepłą jajecznicę dla wszystkich domowników, układa ciepłe tosty, wędlinę, sery, kończy pakować kanapki dzieciakom do szkoły i koktajle mocy mężowi do pracy. Wszystko jedną ręką.
7:30 - Domownicy w większości wybyli do szkoły i pracy. Dziś mieli na rano, więc zgarnął ich tata. Na póżniejsze godziny do szkoły odprowadza dzieci mama z maluchem. Dziś się upiekło, ale za to kręgosłup mamy daje o sobie znać więc trwają pertraktacje z bobasem na nosidło/siedzisko/krzesełko. Nieudane. Pozostaje położyć się na podłodze i chwilę pobawić w pokonywanie przeszkód (czyt. mama to przeszkoda, bobas to pokonywacz przeszkód). Kręgosłup musi się zregenerować w 5 min bo tyle mniej więcej da się wycisnąć przyjemności z tej zabawy dla dziecia. Ok, jeszcze tylko wstawić kaszę, obrać owoce i nastawić w parowarze, dodać daktyle, suszoną śliwkę i mleko kokosowe i za 15 min śniadanie mistrzów. W tym czasie (z bobasem na rękach) mama wstawia pralkę i ładuje zmywarkę, mieli z bobasem uparowany posiłek i podejmuje próbę ulokowania dziecia w krzesełku do posiłków. Po kilku nieudanych podejściach jedzą wspólnie śniadanie przy stole na kolanach mamy. Papka lata po mieszkaniu (posprząta się na koniec).
8:30 - Próba ogarnięcia rzeczywistości - posprzątania po śniadaniu (kto uczy jeść dzieci metodą BLW ten wie, jaki armagedon może zalać mieszkanie po jednym tylko posiłku - jedzenie na podłodze, ścianach, ciuchach...), ułożenie względne porozrzucanych zabawek / ubrań / sprzętów. Przebieranie siebie i bobasa (bo ciuchy po śniadaniu są gotowe do prania). W międzyczasie zabezpieczenie ryzykownych schodów barierką anty-raczkującą, sprawdzenie okien i balkonów (coby maluch sam nie wyszedł). Wszystko to z uczepionym na sobie maluchem, choć zdarzają sie dni, że bobas jest w stanie zająć się w tym czasie resorakami. Następnie przygotowanie picia i przekąsek na drogę, czasem dodatkowego musu (i znów - obieranie, parowanie, blendowanie, wkładanie do pojemniczków). W głowie układanie planu dnia, zakupów, listy rzeczy do ogarnięcia (apteka, pralnia, market, bazar, samochód, ubezpieczenie, prezent dla starszego, kredki dla młodszej, telefon do babci, księgowa, trochę pracy własnej itd...). W międzyczasie jeszcze gilgotki i jazda autem-zabawką po domu (tzw. objazdówka). Zmiana pieluchy uciekającego bobasa.
9:00 - Pakowanie się do wózka. Tylko na wystudiowanym wideo-instrukcji obsługi wózka, zamieszczonych na kanałach społecznościowych, wygląda to tak elegancko i łatwo. Zazwyczaj bobas ma różne chimery związane z wsiadaniem do wózka i należy umiejętnie go czymś zająć, zainteresować, odwrócić uwagę by bez problemu dał się upiąć w szelki spacerówki. Trwa to od 5 do 25 minut, plus minus. W między czasie z wózka należy uczynić bazę strategiczną i ładować do niego w "złotych minutach" (czyt. kiedy się da - kiedy dzieć pozwala, nie patrzy, zajmuje się czymś) wszystkiego tego, co przyda nam się na trasie a czego pokazać teraz nie możemy (bo weźmie, zje, będzie chciał wszystko na raz). Ładujemy kocyk, pieluszkę do okrycia, zestaw do zmiany pieluchy, zabawki z aktualnego "TOP 5" bobasa (lista aktualizuje się co kilka godzin), kurtkę w razie zmiany aury, przekąski, łyżeczkę, picie, czapkę (i drugą jak pierwsza będzie dziś "bee"), telefon, powerbank, portfel, klucze, sweter mamy. Jeszcze parę łyków mleka z piersi na drogę i dla utulenia. Logistyczny taniec-odwracaniec-uwagi zakończony sukcesem - dziecko siedzi w wózku, my biegiem wychodzimy z wózkiem (czasem znosimy jeszcze całość po schodach bo winda nie działa lub mieszkamy na 4 piętrze...).
9:30 - Spacer! Mama i bobas zmierzają w kierunku parku (mama z nadzieję, że niebawem będzie pierwsza drzemka juniora, a ona będzie mogła sprawdzić maila, opłacić rachunki online, ogarnąć domową biurokrację, napisać kilka smsów). Oglądają kaczki (bobas chce koniecznie do nich wyjść więc kilkukrotnie wchodzi i schodzi ponownie z wózka). Mijają inne dzieci, zahaczają plac zabaw.
10:30 - Bobas zasnął karmiony piersią. Mama ogarnia sprawunki online. Drzemka trwa 40-50 minut więc trzeba się spieszyć. Pod koniec czasu spania zagląda jeszcze do piekarni i pralni.
11:30 - Pobudka!!! Jeść! Szybko - szukanie ławki i karmienie piersią. Nie ma czasu - bobas żąda!
12:00 - Udaje się dostać do marketu. Zakupy tzw. lekkie (bez wody, napojów, mleka) bo z wózkiem zbyt wiele się nie udżwignie. Pare jogurtów, makaron, jajka, pieczywo, ser, coś na szybki obiad. Sprawunki dla starszych dzieci (te kredki i coś jeszcze). Młody kilka razy chce wysiadać. Pertraktacje. Niesienie na rękach z siatą w wózku. Zmiana pieluchy (na ławce, w toalecie w centrum handlowym, na trawie - różnie).
12:30 - Karmienie piersią na ławce.
13:30 - Mama z bobasem dociera do domu. Karmienie piersią. Wypakowanie zakupów i wstawianie produktów na obiad. Zabawa z bobasem. Zmiana pieluchy uciekającego bobasa.
14:00 - Odkurzanie (z bobasem w nosidle). Doglądanie obiadu.
14:30 - Obiad z bobasem. Sprzątanie po BLW. Przebieranie (siebie i bobasa). Szykowanie obojga po starsze dziecko do szkoły.
15:00 - Karmienie piersią i druga drzemka bobasa. Eleganckie przełożenie śpiącego na rękach malucha do wózka i wyruszenie w trasę po starszaka. Po drodze odbiór butów od szewca.
16:00 - Pobudka! Jeść! Szybko, szukanie ławki i karmienie piersią. Przerywany powrót z dziećmi do domu, bo "a to żabka, a to kasztan, a to kałuża"...
17:00 - Wracają dzieciaki i tata, podgrzewanie wspólnego obiadu, parowanie warzyw dla bobasa. Sprzątanie po obiedzie (mycie ścian, pranie dywanu...). Rozwieszanie prania, ładowanie kolejnego, segregacja rzeczy do prasowania, wstawianie zmywarki.
18:00 - Karmienie piersią. Zabawa z maluchem. Odrabianie lekcji ze starszakami. Godzenie rodzeństwa. Telefon do babci.
19:00 - Szykowanie kolacji dla wszystkich. Parowanie warzyw dla malucha. Karmienie piersią. Przygotowania do kąpieli (punkty strategiczne: ręcznik na materacu, przybornik z pieluchami, kremami, wacikami, świeża piżamka, ulubiony "rozpraszacz" podczas ubierania czyli np. gryzak lub plastikowe pudełko po kremie, ręcznik do wycierania przy wannie, gumowe zabawki, wyparzona szczoteczka do zębów).
20:00 - Kąpiel bobasa. Zaganianie starszaków do łazienki. Ubieranie w piżamkę. Karmienie piersią. Czasem jeszcze zabawa i wyciszanki - czytanie książek, ciche zabawy. Czasem utulanie, noszenie na rękach.
21:00 - Bobas zasypia. Mama ogarnia starszaki - sprawdza lekcje, plan kolejnego dnia, przytgotowuje posiłki, rozmawia.
22:00 - Prasowanie. Praca własna. Doglądanie bobasa (karmienie piersią co godzinę jeszcze tak do północy).
24:00 - Mama idzie pod prysznic albo (częściej) pada przy bobasie na kolejnym dokarmianiu. Jeszcze tylko dwa karmienia i... 5:00.
Jeśli jesteś mamą, która "tylko siedzi w domu z dzieckiem", dobrze wiesz jak ciężko jest odpowiedzieć szczerze na pytanie "Jak Ci minął dzień". Twojej pracy nie widać, stąd tak trudno uzasadnić zmęczenie czy rozdrażnienie. Opowieści o tym, jak dziś pięć razy zmywałaś podłogę w kuchni, dwa razy zapierałaś dywan, cztery razy wynosiłaś śmierdzące śmieci, dwa razy zmieniałaś pościel która wczoraj jeszcze pachniała płynem do płukania, nastawiłaś trzy prania, dwa rozwiesiłaś, jedno uprasowałaś, sześć razy zmieniłaś pieluchy uciekającemu maluchowi, trzy razy negocjowałaś z nim w sklepie. Do tego logistycznie zaplanowałaś posiłki dla wszystkich domowników i zakupy z tym związane oraz sposób ich dostawy. Jak masz do tego psy, koty i ogród to wiadomo, że ogarnęłaś też coś z tej listy. Generalnie nic ciekawego, a jednak siły same z Ciebie uszły. Jeśli czujesz się nierozumiana, niedoceniana, a Twoja praca - kompletnie niewidzialna, wiedz, że my - inne MAMY, też tak mamy. Widzimy Cię. Rozumiemy. Bo tego na prawdę nie da się opowiedzieć...
Zobacz także:
Najlepsze pomysły na prezent na dzień matki>>
Pokaż wszystkie artykuły tego autora
31.2.*.* 2019.08.21 09:07
Świetnie napisane ❤️
188.146.*.* 2019.08.20 12:27
Napisane z życia :)
Nie masz konta? Zaloguj się, aby pisać swoje własne artykuły.